sobota, 30 kwietnia 2016

Wielka Noc

My już dawno złapaliśmy zajączka, a tu wszystko zacznie się jutro! W tym roku to właśnie 1 maja obchodzona jest Wielkanoc w Kościele prawosławnym. Jest to również świętowanie nadchodzącej wiosny i odradzającej się przyrody (elementy pogańskie).

Niedziela Palmowa
Tutaj nie ma palm, są kwiaty, święto zaś nazywa się Цветница (Święto kwiatów), oczywiście w cześć przybycia Jezusa do Jerozolimy. Podczas uroczystej mszy w cerkwi święcone są wierzbowe gałązki i bukiety wiosennych kwiatów, które potem zanoszone są do domów i kładzione przed ikony. Wierzy się, że jest to ochrona przed chorobami i nieszczęściami. To również czas imienin osób, których imiona pochodzą od nazw kwiatów (tak jak w Rumuni, Martko!).

Wielki Czwartek
Dziś możemy zacząć farbowanie jajek i pieczenie kozunaka. Jeśli się nie uporamy z czasem, pichcenie musimy przełożyć na sobotę.

Wielki Piątek
Tego dnia nie powinno się wykonywać żadnych robót domowych, naturalnie ze względu na pamiątkę ukrzyżowania Chrystusa. Nie gotujemy, nie sprzątamy, nie przygotowujemy święconki, nie farbujemy jajek. To czas na ciszę i przemyślenia.

Wielka Sobota
Polacy mają babkę, Rosjanie mają kulicza (кулич), a Bułgarzy (Rumuni i Macedończycy) kozunaka (козунак). Jest to chlebek wielkanocny, który tradycyjnie zaplata się w warkocz, dodając np. rodzynki, skórkę cytrynową, cukier waniliowy, migdały, orzechy lub rum.

Jajka farbujemy dowolnie, ale: jedno jajko musi być koloru czerwonego (symbol Wielkanocy), kładzie się je przed ikoną w domach, z jajkiem jest też związana zabawa dla najmłodszych: gdy pierwsze jajko (czerwone) po farbowaniu wyschnie, dorośli przykładają je (jeszcze ciepłe, ale nie gorące) do policzka dziecka. Oznacza to, że policzki będą tak czerwone, jak jajko, za czym idzie zdrowie. Jest to również sposób okazywania miłości najmłodszym.

Msza w cerkwi zaczyna się zwykle około 22-23 i trwa do 2-3 w nocy. O północy przynoszone jest światełko z Jeruzalem i wszyscy wierzący odpalają od niego własne świece, które potem zabierają do domu. Po odpaleniu świec wszyscy wychodzą przed świątynię i obchodzą ją trzy razy.

Wielkanoc
Jeśli chodzi o specjalne potrawy, są nimi jajka i kozunak. Reszta według uznania. Dziś jest czas na spotkania z rodziną i sąsiadami, i wymienianie się wielkanocnym chlebkiem z kolorowymi jajkami, mówiąc przy tym słowa wymawiane podczas nabożeństwa nocnego: Христос Воскресе (Chrystus Zmartwychwstał), na co odpowiada się: Воистина Воскресе (Naprawdę Zmartwychwstał). Można zrobić to po nabożeństwie albo w ciągu dnia. Podczas śniadania również zbija się jajka. Ocalałe jajko nazywa się борец (wojownik). Aż się zachciało pobawić.. :)

W Wielkanoc nie zapala się zniczy na grobach zmarłych, Jest to czas przezwyciężenia śmierci przez Chrystusa i Jego Zmartwychwstania. Maluje się za to jajka i w kolejnym tygodniu daje się je najbliższym na znak uratowania dusz zmarłych.


Macie pomysł, co to może być?

                                               Przegrywać też trzeba umieć.. ;)








piątek, 29 kwietnia 2016

Ludzie, których spotykamy

W Szumenie życie toczy się inaczej, niż w Unii Europejskiej :)
Ludzie tutaj nie pędzą, nie czują presji otoczenia, nie dążą za wszelką cenę do prestiżu, sławy, blichtru. Oni po prostu są zadowoleni z tego, co robią i jacy są. A są otwarci, pomocni i szczerzy, daję słowo!

Na wyjazdach, takich jak wymiana studencka, co rusz pojawia się sporo pytań. Bariera językowa, kulturowa, nowe miejsce do zlokalizowania itp. - zagwozdki co rusz. Nikt nas nie zostawił zdanych na samych siebie. Ludzie pomagają nam, bo chcą. Proszą, byśmy do nich pisali z każdym pytaniem. Starają się pomóc. Zapraszają nas do siebie, mają manierę płacenia za kawę czy piwo w barze. Oczywiście nie oczekują nic w zamian.

Koleżanka napisała, że upiekła dla nas ciasto i że chce nam je podrzucić. Sąsiadka z segmentu przyniosła mi obiad, bo powiedziała, że sama tego nie zje. Turczynki zza ściany co rusz czymś się dzielą: czy to talerz zupy, czy tort urodzinowy. Pewnego dnia przyszły do mnie, informując, że jadą na weekend do siebie na wieś i pytały, co chcę ze wsi :) One nie znają ani angielskiego, ani rosyjskiego, ja natomiast nie znam bułgarskiego. Czasem wytłumaczenie dwóch zdań zajmuje nam koło 15 minut. Ale czy to powinno być przeszkodą?

Każdy inny, wszyscy równi!







środa, 20 kwietnia 2016

Gdy wyjrzymy przez okno...

Koty, psy, osły, kozy...
Czy to mgła, czy słońce...
Balon, samolot, paralotnia...
A Ty jaki masz widok z okna? :)

                                                             nasz akademik







O uczelni słów kilka

Wydział humanistyczny mieści się około 2,5-3km od akademika. Wykładane są tu m.in. filologie (bułgarska, angielska, niemiecka, rosyjska, stosowana), dziennikarstwo, filozofia, historia, jest też malutki basen i sala sportowa. Gdy przyszłam tam po raz pierwszy, przeżyłam szok - budynek był niemal całkowicie pusty. Ale przecież za chwilę jest przerwa! Jak to? Gdzie się wszyscy podziali?

Otóż studenci są, owszem, ale tylko teoretycznie, Na zajęcia nie chodzi tu 3/4 studentów, list obecności brak. Powód jest następujący: studia w Bułgarii są płatne. Studenci muszą pracować, by się utrzymać. A gdy przyniosą na uczelnię zaświadczenie od pracodawcy o zatrudnieniu, mogą mieć 50% nieobecności. Znam jednak osoby, które nie chodzą na zajęcia, choć nie pracują i odwrotnie: osoby, które świetnie łączą pracę z nauką. Wykładowcy z tego powodu lubią sobie ponarzekać. Szczerze? Wcale im się nie dziwię.

W ten oto sposób na pierwszych zajęciach oprócz nas, studentów z Polski, była tylko jedna osoba, na kolejnych tylko my. Minęły już ponad 3 tygodnie i w końcu zaczynamy się do tego przyzwyczajać. Nie było łatwo. Podróże kształcą.. na wiele sposobów :)

                                                          droga na uczelnię

                                                   korytarz w trakcie przerwy





wtorek, 19 kwietnia 2016

Ruiny twierdzy szumeńskiej

W ubiegłą niedzielę ruszyliśmy na wycieczkę poza miasto. Dwa kilometry od Szumenu znajduje się nie lada atrakcja - ruiny twierdzy szumeńskiej. Stanowią one część Parku Przyrodniczego Płaskowyżu Szumeńskiego. 

Cofnijmy się do czasów Drugiego Państwa Bułgarskiego (okres między 1185-1396). Wtedy to twierdza przechodziła swój okres świetności. Bułgaria dzielnie wojowała, jednak pod koniec XIVw. Turcy twierdzę zdobyli, zniszczyli i zabrali z niej to, co było im potrzebne. Od tamtej pory ruiny leżały i kwiczały, aż do momentu, w którym kilka lat temu przeszły guntowną renowację.

Dzieje twierdzy obronnej sięgają Starożytności, założyli ją Trakowie (jako osadę warowną). Była potem zajęta przez Rzymian, a po upadku Cesarstwa stała się częścią Bizancjum. Wtedy utworzono mury obronne wraz z wieżami.

Do twierdzy można dostać się poprzez park i las, słuchając śpiewu ptaków, szumu drzew i czując zapach runa. A po ruinach można skakać, ile się żywnie podoba, obserwując przy okazji panoramę miasta. Zabierając ze sobą wesołą kompanię, można spędzić tam naprawdę rewelacyjny dzień :)









niedziela, 17 kwietnia 2016

Warna, cz.1

Kiedy temperatura pozytywnie zaskakuje, trzeba coś z tym zrobić. Na przykład... pojechać nad morze! Wystarczy pójść na stację, podjąć próbę kupienia biletu po bułgarsku (około 15-20min, bo panie zawsze mają coś do powiedzenia i wytłumaczenia) i wsiąść do pociągu. Podróż do Warny trwa około 1,5h. A jakie widoki, jaka droga, górki, skaliste wzgórza, jezioro, łąki, lasy! W dodatku drzewa kwitną w najlepsze.

Przewodnik robi, co może, by przedstawić Warnę z jak najlepszej strony. Są stare kamieniczki, pokaźny prawosławny sobór katedralny Zaśnięcia Matki Boskiej, termy rzymskie, deptak Kniaz Boris I, meczet i sporo innych obiektów, które przyciągają wzrok. I jeszcze jedno: nie widać tu komunistycznych pozostałości.

Najbardziej (oprócz widoków z pociągu) spodobał mi się XIX-wieczny Park Nadmorski, który uważany jest za jeden z największych parków w Europie w całości wykonanych ludzkimi rękoma. Znajdziemy tam m.in. planetarium, ZOO, delfinarium, akwarium, terrarium, Aleję Astronautów. Ciągnie się wzdłuż wybrzeża, więc gdy tylko jest zbyt ciepło, można usiąść pod drzewkiem i odsapnąć. Ale jeśli sił w pełni, można grzać się na plaży, rzucać frisbee i biegać po brzegu. A morze wcale nie jest czarne! :)

Plusem jest to, że dworzec, centrum i morze znajdują się blisko siebie. W drugiej części miasta znajdują się obiekty bardziej historyczne, ale o wizycie u polskiego króla... innym razem.













czwartek, 7 kwietnia 2016

Jak jogurt, to tylko bułgarski

Liczba stulatków w Bułgarii jest większa niż u innych narodów. Naukowcy tłumaczą to niewielkim stresem i aktywnym trybem życia. Ale nie tylko. Lactobacillus bulgaricus – w tej oto bakterii tkwi tajemnica. Tak, to właśnie własnym jogurtom Bułgarzy zawdzięczają długie lata życia bez poważniejszych chorób czy schorzeń. Tak przynajmniej twierdzi Ilia Miecznikow – laureat Nagrody Nobla. Twierdził on, że bułgarskie mleko, które poddaje się fermentacji specyficzną mikroflorą, wydłuża życie mieszkańcom tego kraju.

Bakterię tę odkrył w roku 1905 bułgarski mikrobiolog Stamen Grigorov. Dziś bułgarskie jogurty eksportowane są m.in. do Japonii, Niemiec, Szwecji, Finlandii czy Korei Południowej, a spożywa je około 2 miliardy osób rocznie.



poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Marzec w Bułgarii

Marzec jest dla Bułgarów miesiącem radosnym nie tylko ze względu na początek wiosny (o czym zaraz). 3 marca bułgarska ziemia aż drży - obchodzone jest Święto Odzyskania Niepodległości, a dokładniej wyzwolenia Bułgarii spod niewoli tureckiej w 1878 roku. Czy wiecie, że biedacy trwali w niej niemal 500 lat (od 1393 roku)? Z drugiej strony podobno wynikało to ze złej polityki państwa. Historia.. Kto ją tam wie.

Dwa dni wcześniej, 1 marca, obchodzony jest pierwszy dzień wiosny. Przynosi ją Baba Marta, czyli Babcia Marta. Z tej okazji wszyscy wymieniają się martenicami. Są to pewnego rodzaju amulety, głównie bransoletki (czasem naszyjniki) plecione z białej i czerwonej włóczki (czasem również niebieskiej), którymi obdarowują się Bułgarzy. Symbolizować mają zdrowie, pomyślność oraz ochronę przed złymi mocami przez cały rok. Podobno martenica może przybrać postać dziewczyny (Penda) albo chłopaka (Piżo).

Ale uwaga, to nie koniec! Bransoletki można nosić do momentu zobaczenia pierwszej jaskółki lub bociana. Wtedy amulety należy ściągnąć i powiesić na drzewku owocowym (kwitnącym na biało). W ten sposób pozbywamy się całego zła. Niezła zabawa, prawda? Niektóre drzewa w Bułgarii są nieźle obwieszone, sami zobaczcie:






Co kraj, to obyczaj :)