niedziela, 17 kwietnia 2016

Warna, cz.1

Kiedy temperatura pozytywnie zaskakuje, trzeba coś z tym zrobić. Na przykład... pojechać nad morze! Wystarczy pójść na stację, podjąć próbę kupienia biletu po bułgarsku (około 15-20min, bo panie zawsze mają coś do powiedzenia i wytłumaczenia) i wsiąść do pociągu. Podróż do Warny trwa około 1,5h. A jakie widoki, jaka droga, górki, skaliste wzgórza, jezioro, łąki, lasy! W dodatku drzewa kwitną w najlepsze.

Przewodnik robi, co może, by przedstawić Warnę z jak najlepszej strony. Są stare kamieniczki, pokaźny prawosławny sobór katedralny Zaśnięcia Matki Boskiej, termy rzymskie, deptak Kniaz Boris I, meczet i sporo innych obiektów, które przyciągają wzrok. I jeszcze jedno: nie widać tu komunistycznych pozostałości.

Najbardziej (oprócz widoków z pociągu) spodobał mi się XIX-wieczny Park Nadmorski, który uważany jest za jeden z największych parków w Europie w całości wykonanych ludzkimi rękoma. Znajdziemy tam m.in. planetarium, ZOO, delfinarium, akwarium, terrarium, Aleję Astronautów. Ciągnie się wzdłuż wybrzeża, więc gdy tylko jest zbyt ciepło, można usiąść pod drzewkiem i odsapnąć. Ale jeśli sił w pełni, można grzać się na plaży, rzucać frisbee i biegać po brzegu. A morze wcale nie jest czarne! :)

Plusem jest to, że dworzec, centrum i morze znajdują się blisko siebie. W drugiej części miasta znajdują się obiekty bardziej historyczne, ale o wizycie u polskiego króla... innym razem.













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz