wtorek, 21 czerwca 2016

Prawie ostatni post

Rozpoczęłam ostatni poranek w Szumenie. Ostatnie chwile były dość aktywne - pożegnania ze znajomymi, załatwianie dokumentów, pakowanie się. Przerwa w postach związana jest ze słabym połączeniem internetowym w ostatnich dniach. Piszę więc już teraz, że oprócz tego postu powstanie jeszcze kilka, a potem już oficjalnie zakończę swoją przygodą z Bułgarią. :)


sobota, 18 czerwca 2016

Dzień 1. Płovdiv

Wczoraj o świcie wróciliśmy z 3-dniowej wycieczki na Zachód Bułgarii. Plan zwiedzania/zdobywania był następujący:
* Płovdiv (drugie największe miasto Bułgarii)
* Musała - najwyższy szczyt nie tylko Bułgarii, ale całych Bałkanów (czyli spośród Albanii, Bośni i Hercegowiny, Bułgarii, Czarnogóry, Grecji, Kosowa, Macedonii, Serbii i Chorwacji)
*Rilski Monastyr - największy klasztor prawosławny w kraju
W planach było jeszcze 7 Jezior Rilskich - kaskadowo rozmieszczone jeziora polodowcowe, jednak planu nie zrealizowaliśmy.

PŁOVDIV
To miasto położone na 7 wzgórzach nad rzeką Maricą w centrum Niziny Górnotrackiej i podzielone jest na Stary i Nowy Płovdiv. Dzieje miasta zaczynają się tysiąc lat p.n.e., kiedy to plemiona trackie założyły tu osadę Eumolpias. W 341 r. p.n.e. została zburzona przez Filipa II Macedońskiego, który założył nową - Pilipopolis. To był dopiero początek zdobywania (przewijali się Goci, Rzymianie, Hunowie). W VI w. miasto zostało odbudowane dzięki cesarzowi Bizancjum Justynianowi I Wielkiemu. Zaraz potem pojawiły się plemiona słowiańskie z nową nazwą - Pylden, gdy miasto zajęli Turcy, nadali mu nazwę Filibe. Jeszcze przed Turkami miasto zaczęto nazywać Płovdivem, ale oficjalnie dopiero w 1876 r. nazwa została przywrócona przez wojska rosyjskie (z polskimi oddziałami).

Czasu nie mieliśmy zbyt wiele, poza tym pogoda była zgodna z prognozami - co chwilę padał deszcz i grzmiało. To, co chcieliśmy zobaczyć przede wszystkim to Rzymski Amfiteatr i starówkę na wzgórzu.

Amfiteatr zbudowano w latach 114-117 w czasach cesarza Trajana. Dużym plusem jest fakt, że nadal odbywają się tam przedstawienia teatralne czy koncerty, a nawet opery. Kiedyś, aby zobaczyć walki gladiatorów, mogło się tu pomieścić około 6 tysięcy osób. Dziś ta liczba jest mniejsza o połowę.

A starówka kryje w sobie urocze kręte uliczki, cerkwie i kościółki (np. cerkiew Sweti Konstantin i Elena z ikonami słynnego artysty Zacharija Zografa). Na szczycie Starego Miasta znajduje się tracko-rzymska warownia = niezła panorama miasta.

Planowaliśmy z Płovdivu kierować się od razu do Borowca, skąd rano mieliśmy rozpocząć przygodę z Musałą, jednak słabe połączenia zmusiły nas do małej konfiguracji: pojechaliśmy na noc do Sofii, by stamtąd rano ruszyć dalej.

Choć Płovdiv wychwalają, mnie na kolana nie powalił. Powaliły za to widoki w kolejnych dniach...





piątek, 17 czerwca 2016

Podkładamy do pieca

Witam Państwa bardzo serdecznie w Szumenie. Jest 10.40 rano, temperatura sięgnęła już 27 stopni. Zachmurzenia brak, szansa opadów na najbliższe dni wynosi niemal 0%, odczuwalny lekki wiatr. Życzę przyjemnego słonecznego tygodnia. Radzę nie wychodzić z domu bez kapelusza i kremu do opalania, gdyż temperatura w tygodniu nie spadnie poniżej 32 stopni.

Takie to ostatnie dni w Bułgarii :)


poniedziałek, 13 czerwca 2016

Obiecany Warneńczyk

Dawno temu obiecałam napisać słówko o Władysławie Warneńczyku przy okazji wyjazdu do Warny. i dziś nastał ten dzień. Cele były dwa: odwiedzić Kamienny Las i Mauzoleum króla Polski i Węgier.

Kamienny Las
To rezerwat, znajdujący się 17km od Warny. Aby tam dotrzeć, trzeba było wysiąść parę stacji wcześniej i udać się drogą polną przez las do szosy. Droga była (dlaczego mnie to nie zdziwiło) dzika i nic nie wskazywało na to, by było wielu chętnych zmierzających właśnie do rezerwatu. Po 30 minutach marszu zapytaliśmy się napotkanych tubylców jak się dostać do Kamiennego Lasu. Staraliśmy się jak mogliśmy, by zrozumieć bułgarski, droga była jednak dość skomplikowana i uprzejmy starszy pan postanowił nas podwieźć (to nie pierwsza taka miła sytuacja w Bułgarii). I tu, uwaga! Spełniłam swoje filologiczne marzenie - wsiadłam do starej rosyjskiej Łady. Odlot :)

Sam rezerwat to zbiór form skalnych w kształcie stojących lub leżących kolumn najróżniejszej szerokości i wysokości. To skutek działania natury, choć jeszcze w XIX w. były uważane za ruiny świątyń greckich. W sumie nie dziwię się wcale, jednak to, co widać na kolumnach to skamieniałe rośliny i fauna morska. W dziurach i otworach głazów można spotkać różne (niezłe) ziółka, a w krzakach mogą czaić się różne zwierzątka. Moim oczom ukazał się wąż i bodajże gronostaj.



Ruszyliśmy do wioski obok, gdzie mieliśmy złapać autobus do Warny. Jednak Google Maps trochę nas zmyliło i wioski nie było w miejscu, gdzie być powinna. Udało się nam złapać stopa i po 20 minutach byliśmy już w Warnie. Naszym celem było Mauzoleum Władysława III Warneńczyka, ale.. dziś było nieczynne. Dobra rada, sprawdzajcie informacje w kilku źródłach, nie tylko w jednym :)

Władysław Warneńczyk poległ w tym miejscu w bitwie 10 listopada 1444r. wraz z przywódcami węgierskimi, rumuńskimi, czeskimi i chorwackimi (król Polski był głównym dowodzącym). Wcześniej wojska polskie i węgierskie dzielnie walczyły z Turkami, odbierając im ziemie bułgarskie, (m.in. przejmując Sofię). W końcu dotarły do Warny. I tam Władysławowi powinęła się noga... Ścięto głowę, wbito na pal i zaniesiono do tureckiego sułtana. Teraz mauzoleum odwiedza tysiące chętnych.


niedziela, 12 czerwca 2016

Veliko Tarnovo

Dzisiejsza mała wycieczka pokazała mi, że lepiej się zwiedza miasto biegając, niż idąc :)
Zdecydowałam się pobiec w biegu na 5km w mieście Veliko Tarnovo (Велико Търного). Tak się złożyło, że to miasto było na liście TO-SEE przed odjazdem.

Jest to kolejna dawna stolica Bułgarii, a dokładniej drugiego państwa bułgarskiego (1185-1396). Leży nad rzeką Jantrą (która wije się przez środek miasta), a nazywana była niegdyś Drugim Konstantynopolem. Miasto zewsząd otoczone jest wzgórzami (Carewiec, Momina Krepost, Trapezica, Sweta Gora), domy więc usytuowane są na urwiskach skał, tworząc miasto-dolinę. Na środku zaś stoi masywny pomnik Asenevci (1985), przedstawiający cara Asena, Piotra, Kałojana i Ivana Asena II, którzy groźnie patrzą na wszystkie strony świata, usadowieni na koniach.

Warto rzucić okiem na wzgórze Carewiec - mieści się tam twierdza, odnowione mury carskie z wieżą i strzelnicami. Jadąc drogą, jest się wyżej niż twierdza, przez co widoki są jeszcze lepsze.

Arbanasi - miejscowość znajdująca się 5km od Veliko Tarnovo, wpisana na listę UNESCO. Jest to rezerwat architektoniczny, w którym znajdziemy 5 cerkwi, 2 klasztory i warowne budynki mieszkalne. Metr kwadratowy ziemi kosztuje to podobno niemałą sumę, osiedlają się więc tu najbogatsi mieszkańcy, mówi się też o mafii, ale ile w tym bujdy, nie wiem.

Przepiękny klasztor Przeobrażenie Gospodno (7km od Veliko Tarnovo) to jest dopiero coś pięknego. Oczywiście dla fanów gór, skał, ciszy i zniszczonych kościółków i cerkiewek. Klasztor założono w XI wieku, nieraz był niszczony i odbudowywany (udręką są odłamujące się skały) tylko i wyłącznie dzięki darowiznom. Podobno jednym z obecnych sponsorów jest Anglik, który ożenił się z Bułgarką i przyjechał pewnego razu poznać klasztor. Po rozmowie z ojcem (który znany jest z tego, że wszystkich zaprasza na herbatę) postanowił pomóc odbudować świątynię - zafundował cały dach i aktualnie regularnie wysyła darowiznę.

Obecny zespół klasztorny (4 największy w kraju) składa się z 4 cerkwi. Najważniejszą z nich jest właśnie Przeobrażenie Gospodno, a tuż za nią wybudowano dzwonnicę z systemem zegarowym. Sama cerkiew nie jest dużych rozmiarów, usytuowana jest na skale, skąd rozciąga się widok na dolinę rzeki, a po drugiej stronie Jantry widać klif, na którym zbudowany kolejny klasztor, tym razem żeński - Monaster Sweta Trojca.

Warto szepnąć słówko o freskach i ikonach wewnątrz świątyni: wykonał je Zacharij Zograf. Był to bardzo utalentowany człowiek, który wbrew władzom klasztoru podpisał swoim imieniem główną ikonę cerkwi i zostawił też swój autoportret. Namalował słynne Koło życia, fresk przedstawiający w ciekawy sposób dzieje życia człowieka w zależności od wieku.

Chyba do znudzenia będę powtarzać, ale.. zdjęcia nie oddają piękna w pełni!






sobota, 11 czerwca 2016

Przygoda powoli dobiega końca

Pomału mój pobyt w Bułgarii dobiega końca. Właśnie zakończyłam sesję letnią, temperatury zaczynają szaleć, a w głowie myśli krążą wokół wakacji. Za niecałe dwa tygodnie opuszczę terytorium kraju pana Rosena Plewneliewa i kto wie, może to było moje jedyne 5 minut ( :) ) w Bułgarii?

To, co zapamiętam na pewno, to kolor zielony. Bułgaria nie jest tak rozwinięta jak inne kraje Europy. Choć to bywa uciążliwe, zawdzięczamy jej mnóstwo dzikiej przyrody, nienaruszonej ludzką ręką. Zieleń dominuje tu na każdym kroku: przede wszystkim w krajobrazie, a poza tym niemal każda brama bułgarskiego podwórka pomalowana jest właśnie na zielono. Do tego róże, winogrona, czasem ławeczka przy wjeździe. Czas spowalnia, odpoczywa, a Bułgarzy mu wtórują.

Co jeszcze rzuca się w oczy? Oto moja lista:
* Bułgarzy naprawdę kiwają głową na "nie", a kręcą głową, gdy się z tobą zgadzają
* bardzo często w mieście, na dworcach czy uczelni jest źródełko z wodą pitną;
* łazienki publiczne są wykonane w stylu tureckim :)
* na ulicach często stoją sobie automaty z kawą
* najpopularniejszą przekąską jest placek z białym słonym serem banica i ajran (rozcieńczone mleko z wodą i solą + bułgarskimi bakteriami)
* Bułgarzy mają swój gatunek muzyczny - czaugę (zapożyczyli od Turcji, to połączenie muzyki orientalnej z popem, stylu wysokiego w niej brak)
* myślicie, że Polska ma kiepskie drogi? Zapraszamy do Bułgarii :)
* jest tu bardzo wiele opuszczonych budynków. Przykładowo ktoś rusza z budową i projektem, ale nagle braknie pieniędzy i cała budowa staje... na wiele lat
* kraj wyprodukował swoją bakterię lactobacillus bulgaricus
* kraj róż - to one dominują na ulicy i w ogródkach
* temperament i styl bycia Bułgarów zbliżony jest do Rosjan - nie każdy uśmiechnie się do Ciebie na ulicy czy w sklepie bez powodu
* na ulicach są kioski z alkoholem
* najwyższą oceną na uczelniach wyższych jest 6
* w tym kraju pośpiech jest niewskazany, dlatego dzień najlepiej zacząć od spokojnej kawy na mieście - kawiarnie są pełne już od 8 rano
* choć kawiarnie są pełne klientów, nikt nie zwraca uwagi na wyszukaną muzykę lub ciekawe wnętrze. Kawa to kawa - po co zaprzątać sobie głowę duperelami? :)

Co kraj, to obyczaj. Podoba mi się zdanie, że "inne nie znaczy gorsze". Dzikość Bułgarii ma w sobie piękno, o którym kraje wysoko rozwinięte dość łatwo zapominają i dlatego pewne kwestie (brak stron internetowych, tłumaczenia na język angielski, nieaktualne informacje, brak komunikacji w języku angielskim) mogą nas drażnić. Szybko przyzwyczajamy się do wygody :)










piątek, 10 czerwca 2016

Festiwal Róż w Kazanłyku (5 czerwca 2016)

Co roku, w pierwszą niedzielę czerwca, w małej miejscowości Kazanłyku w samym centrum kraju odbywa się słynny (nie tylko w Bułgarii) Festiwal Róż. Tak naprawdę trwa on około trzech tygodni, ale najważniejsze wydarzenia mają miejsce właśnie w pierwszą niedzielę czerwca. Ale od początku.

Na słynną Dolinę Róż składają się łącznie dwie doliny: Karłowska i Kazanłycka. Leżą one między dwoma pasmami górskimi (Stara Planina i Srednaja Gora) i dzięki temu warunki tam panujące są idealne to uprawiania ogromnych ilości krzewów różanych (ok. 6 tysięcy hektarów). Uwaga! Choć tutaj róże rosną jak szalone, róże zostały przywiezione z Syrii!

Istne dywany róż można podziwiać od początku maja do początku czerwca, wtedy właśnie róże zaczynają kwitnąć. Pojawia się pytanie: na co komu tyle róż? Przede wszystkim chodzi o super słynny, super dobry i super drogi olejek różany. Litr czystego olejku różanego kosztuje około 2,5 tys.€ i otrzymuje się go z 3-4 ton płatków. Kwiaty zbiera się zawsze przed wschodem słońca, bo zawartość olejków eterycznych wtedy jest najwyższa.

No i na koniec zbiorów odbywa się Festiwal Róż. Czas koncertów, występów folklorystycznych, tańców, zwiedzania wystaw, możliwości obserwowania zbiorów płatków. Najistotniejsza jest parada: jest to przemarsz kukeri (mężczyzn przebranych w tradycyjne "straszne" stroje), prezentacja narodowych strojów, prezentacja Miss Róży (wybierana co roku) i wielu innych grup lokalnych (orkiestra, koła zainteresowań, grupy sportowe, artystyczne itp.).

Atmosfera panująca wokół festiwalu jest bardzo przyjazna. Ludzie przyjeżdżają tu odpocząć, pozbierać róże i rozkoszować się ich walorami. Na straganikach można kupić naprawdę wiele różanych różności: kosmetyki, mydła, biżuterię i akcesoria różane, różane miody, konfitury, czekoladki i wiele innych ręcznie wykonanych pamiątek. Ja osobiście za różami nie przepadam, ale czekoladki czy konfitury mogę próbować:D